Pierwszy dzień jednodniowej głodówki był dla mnie swoistym eksperymentem. Choć od dłuższego czasu stosuję post przerywany 16/8, to całkowity brak jedzenia przez cały dzień wydawał się czymś zupełnie innym. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że było warto, ale pierwsze godziny nie należały do najłatwiejszych. Jednodniowa głodówka okazała się ciekawym doświadczeniem.
Jak szukałam odpowiedniego dnia na głodówkę.
Mój plan tygodnia jest dość uporządkowany. Trzy razy w tygodniu zaczynam dzień od basenu, przepływając kilometr lub więcej. W dni bez basenu staram się ruszać, choć marszobiegi z psem zdarzają się nieregularnie. Moja praca jest głównie siedząca, co sprawia, że aktywność fizyczna poza nią ma dla mnie szczególne znaczenie. Dieta, którą stosuję, to 1300 kcal dziennie, wegetariańska z dodatkiem ryb, od poniedziałku do piątku. W weekendy pozwalam sobie na domowe jedzenie.
Na co dzień jem w określonych godzinach. Śniadanie zaczynam od kawy i deseru i drugiego śniadania, co sprawia, że dzień ma przyjemny początek. Około 10:00 jem drugi posiłek, po 14:00 obiad i później kolację. Nie podjadam w domu, a moje ciało jest przyzwyczajone do dłuższych przerw między posiłkami. To wszystko sprawiło, że post przerywany stał się dla mnie normą. Mimo to post jednodniowy był czymś zupełnie nowym.
Nie chciałam łączyć postu z treningiem, dlatego wybrałam wtorek ? dzień bez basenu i intensywnej aktywności. Kiedy nadszedł pierwszy dzień głodówki, niemal o nim zapomniałam. Nie zamówiłam diety pudełkowej, więc kiedy na recepcji nie znalazłam torby z jedzeniem, dotarło do mnie, że to właśnie dziś. Trochę zaskoczenia, ale nie było odwrotu.
Zapomniałam, że to już dzisiaj!
Dzień zaczęłam jak zwykle ? od kawy, choć tym razem bez deseru. Pomyślałam, że brak słodkiego początku może być trudniejszy niż głód w ciągu dnia. Nic bardziej mylnego. Prawdziwe wyzwanie zaczęło się później. Zauważyłam, że piję więcej niż zwykle. Już o 8:30 miałam w sobie 1,5 litra wody. Czy to głód, czy po prostu nawyk, który każe sięgać po płyny w zastępstwie jedzenia?
Pierwsze sygnały głodu pojawiły się około 10:00. Organizm najwyraźniej przyzwyczajony do dostawy energii o tej porze zaczął się domagać jedzenia. Zamiast tego wypiłam kolejną kawę, herbatę i kolejne pół litra wody. Co ciekawe, nie czułam się osłabiony, wręcz przeciwnie ? umysł działał szybciej, miałam wrażenie większej klarowności myślenia. Praca szła mi sprawnie, a godziny mijały zadziwiająco szybko.
Zrobiło się poważnie
Około 13:00 głód wrócił i tym razem był bardziej stanowczy. To był moment, w którym mogłam podjąć dwie decyzje: pójść coś zjeść lub przejść się. Wybrałam spacer. Chodziłam przez godzinę, rozkoszując się świeżym powietrzem i odrywając myśli od jedzenia. Po powrocie czułam się lepiej, choć wejście po schodach na ósme piętro było wyzwaniem większym niż zwykle.
Zaskakująco, po 15:00 głód zniknął. Oczywiście wiedziałam, że nie zniknął dosłownie ? to raczej mój mózg przestał go rejestrować jako coś niezbędnego do natychmiastowego rozwiązania. Dotarło do mnie, że głód to nie tylko sygnał od ciała, ale w dużej mierze kwestia nawyków i psychiki. Po prostu przyzwyczaiłam się do jedzenia o określonych porach, a kiedy tych godzin nie wypełniał posiłek, organizm początkowo się buntował, po czym zaakceptował sytuację.
To jednak było tylko w mojej głowie
Wieczór minął spokojnie. Wbrew obawom nie miałam wrażenia, że zaraz rzucę się na jedzenie. Przeciwnie ? byłam dumny, że dałam radę. Ostatecznie ten jeden dzień ( plus poprzednia noc) bez jedzenia nie tylko nie osłabił mnie, ale wręcz przeciwnie ? pozwolił poczuć większą kontrolę nad własnym organizmem.
Przestałam zamawiać dietę na wtorek
Post jednodniowy stał się dla mnie stałym elementem tygodnia. Następny dzień postny już za tydzień. Teraz wiem, że to nie tylko sposób na redukcję kalorii, ale przede wszystkim okazja do lepszego poznania siebie i swoich nawyków. Być może brzmi to jak banał, ale czasem warto spojrzeć na głód jak na coś, co można oswoić, a nie koniecznie od razu zaspokajać.
Dziękuję, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco i zapisz się na darmową dawkę wiedzy o zdrowym odżywianiu!




